Rysowanie tej książki uchroniło mnie przed
alkoholem – opowiada
Stanisław Dzięcioł. – To było jeszcze
wtedy, jak pracowałem w konserwacji. Po pracy wszyscy koledzy schodzili się i
pili. A ja wtedy zamykałem się sam w hotelowym pokoju i prowadziłem swoje
drugie życie.
o
560-stronicowa
księga rysunków została od początku do końca stworzona przez Stanisława. Wszystkie
kartki wyciął nożem, zszył razem i oprawił w twardą okładkę, oklejoną czerwonym
płótnem, które wyciął ze starej flagi znalezionej w pracy. Przód okładki pokrył
czarną okleiną, w której umieścił otwór z szybką na wzór „judasza” w drzwiach.
Gdy bierze się książkę do ręki, można spojrzeć
przez judasza i od razu zobaczyć, że tu zaczyna się moje drugie życie – mówi Stanisław.
Za szybką wkleił
miniaturowy rysunek pejzażu - oczywiście wykonany długopisem. Poniżej okrągłego okienka namalował napis swoją autorską, cienką, rozciągniętą czcionką –
„Drugie życie”.
Książka jest
zarazem szkicownikiem i pamiętnikiem artysty. Na każdej rozkładówce znajduje
się długopisowy rysunek – po prawej stronie, a po lewej osobiste zapiski –
komentarze do rysunków i luźne przemyślenia autora. Staszek prosi, aby nie
czytać zapisków.
Nawet się cieszę – mówi – że
zapisywałem to wszystko takim pismem (podobną czcionką, jak tytuł na
okładce – przyp. aut.), bo teraz trudno
to odszyfrować, czasem nawet mnie. Człowiek był młody, miał jakieś swoje
przemyślenia. A teraz z perspektywy
czasu wszystko to wydaje mi się takie banalne i infantylne.
Stanisław
stworzył swoje „Drugie życie” w wieku 21 lat. Był to już wtedy jego 12.
szkicownik tego typu. Pracował wówczas w branży kowalstwa artystycznego – w
firmie zajmującej się konserwacją metalowych dekoracji wielu znanych zabytków w
Krakowie. Staszek jest współtwórcą m.in. chorągiewek na szczycie Barbakanu,
ślusarskich zdobień na Sukiennicach, a także twórcą wielkiej kołatki w drzwiach
kamienicy na Rynku przy Brackiej.
Wieczorami po pracy Staszek wypełniał
rysunkami swoją książkę. Rysował konsekwentnie, strona po stronie. Założył
sobie, że nie wyrwie ani jednej kartki i ukończy każdy rysunek przed
rozpoczęciem kolejnego. Wspomina, że praca trochę przeszkadzała mu w tworzeniu
– gdy wracał z pracy często umykała mu już wizja, która przyśniła się w nocy.
Wszystkie rysunki z „Drugiego życia” – łącznie ponad 280 – są wyraźnie
przesiąknięte sennymi inspiracjami – to wizje, w których wspomnienia, fantastyka,
science fiction i horror przenikają się wzajemnie w surrealistycznych
kompozycjach. Na wielu z nich można dostrzec ulubiony motyw Staszka – maleńką
postać wędrowca z plecakiem, który kroczy ścieżką wiodącą w głąb obrazu –
pośród gigantycznych miast przyszłości, baśniowych lasów lub sielankowych
pejzaży, przypominających rodzime krajobrazy Staszka z Pojezierza Mazurskiego.
Czarno-białe wizje z „Drugiego życia” to także oblicza diabelskich kreatur –
smoków, ptaszysk, żywych szkieletów i wrogich kosmitów.
Staszek wskazuje
na stronę 151 z rysunkiem przedstawiającym surrealistyczną fakturę,
skomponowaną z form owadów, gąsienic i dziwacznych ornamentów:
- Tutaj narzuciłem sobie taką specjalną technikę. – opowiada – Wyciąłem z papieru malutkie okienko, przez które mogłem widzieć tylko
mały fragment papieru. Rysowałem po kawałeczku, aż zarysowałem cały format
obrazu. Kiedy wreszcie odsłoniłem rysunek, zrobił on na mnie wielkie wrażenie.
Stanisław
przywiózł „Drugie życie” z rodzinnego domu na Mazurach. Oglądając rysunki po wielu
latach, mówi z przekonaniem, że „książka
nie wytrzymała próby czasu”. A tuż po chwili dodaje: „Przynajmniej widzę, jaki zrobiłem postęp w rysowaniu przez te 20 lat.”
Z każdą
przewróconą kartą szkicownika-pamiętnika, tytuł „Drugie życie” nabiera
głębszego znaczenia. Nawet na ostatniej stronie – wypełnionej miniaturowymi
obrazkami, przedstawiającymi realistyczne, leśne krajobrazy - podobne do tego z okienka na okładce. Kiedy
bierze się do ręki lupę, można dostrzec na jednym z nich – pośród drzew –
mikroskopijny domek.